środa, 25 kwietnia 2018

W poszukaniu szczęścia

Poszukanie szczęścia i systematyczne dążenie do niego jest według niektórych sensem egzystencji. Współcześnie bardzo często słyszymy, że możemy być tym, kim chcemy. Osiągnąć to, co sobie zamierzymy i zaplanujemy. Ograniczenia tkwią tylko w naszej głowie. Jeśli mamy kiepskie podejście to, sorry Vinnetou, a się nie uda, natomiast już odrobina wiary pozwala na realizację wszystkich marzeń. To znaczy tych najmniej oryginalnych, jak czerwone Ferrari, (czekające byśmy do niego wsiedli) i pliki banknotów w rękach, którymi (częściej od biznesmenów) mogą zaszpanować listonosze.

Tymczasem odstawmy na bok gadki, którymi katują nas specjaliści od rozwoju osobistego, rozumianego jako żmudną pracę w piramidach finansowych.

Poszukiwanie szczęścia i systematyczne dążenie do niego przysparza nam jedynie frustracji. Musimy być kimś. Mieć dobrą pracę, dużo bejmów, młodą cerę i gładkie ciało. Dobrze, gdy dodatkowo spędzamy czas na siłowni i dodajemy mnóstwo fit-zdjęć na instagramie. Mamy mnóstwo followersów, nosimy modne ciuchy, a nasi przyjaciele zostawiają nam lajki na fejsbuku. Rośnie nam fejm, gardzimy hejtem, bo hejterzy są słabi i nie widzimy, że nasze szczęście to fejk. Spinamy się, by żyć idealnie, to znaczy na pokaz.

W poszukiwaniu szczęścia czasem można zabłądzić na targowisko próżności. Wrzeszczymy do lustra, że jesteśmy zadowoleni z bycia sobą i nie pozwolimy ukraść marzeń, choć tak serio te pragnienia, do których dążymy, nie są nasze. Są wykreowane przez media, którym daliśmy się zmanipulować. 

Co więc trzeba zrobić, by być szczęśliwym?

Pierwszy krok to przestać uporczywie o nim myśleć. 
Serio. A potem zacząć żyć.


Do sukcesu nie ma dróg na skróty. Ten, kto w to wierzy, nie dojeżdża nigdzie (co widać na rysunku powyżej).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz