niedziela, 28 października 2018

O atencji z atencją

Elo niedzielo, bardzo zła niedzielo, bo deszczowa, co oznacza, że życie jest okrutne. Serio. Jeśli człowiek ma tylko jeden dzień dla siebie w tygodniu, a w ten dzień pogoda jest beznadziejna, to znaczy, że karma wróciła i musiało się wcześniej narozrabiać. Czy tak było faktycznie, zostawię dla siebie. :)

Mam na dzisiaj językowe rozważania. Wszystko rozpoczęło się wypowiedzi jednej z dziewczyn, która pisała o sobie, że jest inna i że nie potrzebuje atencji. 

Podobny obraz

Wtedy pomyślałam: "No, pewnie, faktycznie musi być inna, skoro szacunku nie potrzebuje".

Angielskie slowo: "attention" oznacza "uwagę" i jest uznawane za tzw. false friend polskiej "atencji", która oznacza "szacunek". Długo nie funkcjonowało, dlatego też pewnie zostało zapomniane. Pewnie dlatego, tym łatwiej, do języka weszła ta nieprzemyślana kalka z angielskiego. Gdy jednak zaczęłam szukać informacji na ten temat, znalazłam coś zaskakującego. Dawno, dawno temu, na przełomie XIX i XX wieku w Słowniku języka polskiego Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwieckiego, wśród wyjaśnień hasła atencja znalazła się taka właśnie definicja: 'uwaga, uważanie, baczność, baczenie, natężenie uwagi, wytężenie słuchu' (t. I, s. 67). Jak ktoś nie wierzy, może sprawdzić. Fakt faktem, to wyrażenie również zostało dość mocno zaarchaizowane. Sama zdziwiłam się, odkopując to znaczenie. 

Jaki jest z tego wniosek? Warto szukać odpowiedzi na interesujące nas pytania, zaglądać do różnych źródeł i nie ufać pierwszym stronom wyszukiwarki Google. Atencja może oznaczać i uwagę, i szacunek. Czy zresztą nie słuchamy z większym zainteresowaniem osób, które darzymy szczególnymi względami?

Warto się nad tym zastanowić,
a tymczasem ja życzę miłej niedzieli.
Kat. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz