Jak wiecie, lubię czytać. Nie tylko książki, ale i artykuły. Wiele z nich zostaje w mojej pamięci, bo co jak co, ale pamięć mam dobrą. Przynajmniej, jeśli chodzi o to, co czytam, daty i historie z życia. Bo wiecie, to jak w tym kawale, że to, że Kasia nie pamięta, gdzie odłożyła gumkę do włosów, nie oznacza, że nie pamięta, co jej facet powiedział trzy lata temu 15 września o godzinie 18.39. No i mniej więcej tak to wygląda, bo choć na zakupy muszę iść z listą i nigdy nie pamiętam, gdzie odłożyłam daną rzecz, potrafię wyrecytować z pamięci całą Inwokację, wiem, kiedy urodziły się wszystkie dzieci w mojej rodzinie i obudzona o trzeciej w nocy powiem, o co byłam zła latem dwa tysiące szesnastego roku.
Interesuję się psychologią, szczególnie wszelkiego rodzaju zaburzeniami. Gdy byłam młodsza i jeszcze dość często jeździłam pociągiem, lubiłam obserwować ludzi. Wyobrażałam sobie ich losy, ustalałam ich wiek i cel podróży.
Wtedy też przeczytałam, że ludzie w śpiączce nie mają snów. Są pogrążeni w swoistym letargu, odcięci od rzeczywistości. To smutne, ale może i lepsza taka pustka od koszmarów, z których nie można się obudzić.
Zapomniałam o tym artykule, by nagle natrafić na inny, sprzed czterech lat, który przeczytałam i utkwił mi w pamięci.
Opowiada on o kobiecie, która traci mózg. Zanika jej świadomość, a lekarze rozkładają ręce i nie wiedzą, co począć. To, co mnie uderzyło w wypowiedzi bohaterki, to to, że: "jedno dobre z tego wynikło: zniknęły wszystko problemy. Dziś się niczym więcej nie przejmuję".
Mimo że brak mózgu uniemożliwia normalne funckjonowanie, pracę, rozmowy, a ostatecznie powoduje utratę życia, człowiek się tym nie przejmuje, bo nie analizuje. Nie myśli i przez to może się uśmiechać i przyjmować świat, takim jak jest.
Żyć chwilą.
Bez przeszłości
i przyszłości.
Tu i teraz.
Czasem bym tak chciała, ale nie potrafię.
Pozdrawiam
Kat
Wtedy też przeczytałam, że ludzie w śpiączce nie mają snów. Są pogrążeni w swoistym letargu, odcięci od rzeczywistości. To smutne, ale może i lepsza taka pustka od koszmarów, z których nie można się obudzić.
Zapomniałam o tym artykule, by nagle natrafić na inny, sprzed czterech lat, który przeczytałam i utkwił mi w pamięci.
Opowiada on o kobiecie, która traci mózg. Zanika jej świadomość, a lekarze rozkładają ręce i nie wiedzą, co począć. To, co mnie uderzyło w wypowiedzi bohaterki, to to, że: "jedno dobre z tego wynikło: zniknęły wszystko problemy. Dziś się niczym więcej nie przejmuję".
Mimo że brak mózgu uniemożliwia normalne funckjonowanie, pracę, rozmowy, a ostatecznie powoduje utratę życia, człowiek się tym nie przejmuje, bo nie analizuje. Nie myśli i przez to może się uśmiechać i przyjmować świat, takim jak jest.
Żyć chwilą.
Bez przeszłości
i przyszłości.
Tu i teraz.
Czasem bym tak chciała, ale nie potrafię.
Pozdrawiam
Kat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz