środa, 2 stycznia 2019

Grudzień, jak z bicza strzasnął...

Dzień dobry w nowym roku!

Grudzień szedł jak po grudzie, przynajmniej, jeśli chodzi o ilość przeczytanych książek, bo na "listę" wskoczyły tylko dwie. Inne sfery wyszły zdecydowanie lepiej, a na pewno przeminęły nie tylko z wiatrem, ale i z deszczem ze śniegiem.

Powtarzane hasło: "byle do świąt" jest już reliktem przyszłości. Grudzień zmienił się w styczeń, a stary rok w nowy szybciej niż ja zadbałam o zmianę opon. Z zimowych na letnie. Oznaczało to, że nie musiałam na jesieni zmieniać ich ponownie. "Od A do Zet, od Zet do A, lata lecą, a ja to wciąż ja" <3. Taka sama, a jednak inna.

To, co się rozpędziło pod koniec roku, to nie tylko czas sam w sobie, ale również Poznańska Lokomotywa. Zmiana trenera, którego - jak przypuszczałam, wybiorą - choć nie bez obaw, przyniosła pewnego rodzaju plusy. Gra, co prawda, jeszcze nie jest do końca idealna, ale coraz lepiej ogląda się spotkania. Zwłaszcza cieszą wyniki. Trzy ostatnie mecze z rzędu to zwycięstwa, zdarte gardło i kolejne punkty do kolekcji. Nawałka przypomniał sobie, że jednak je zbiera, ku uciesze kibicom. <3

Książki, które przeczytałam w minionym miesiącu, co by podsumowaniu stało się zadość, to "Zbrodnia w efekcie" Joanny Chmielewskiej i "Nowy wspaniały świat" Huxleya.


Pierwsza z nich to komedia, zabawna i kryminalna, pełna zwrotów akcji, charakterystycznego słownictwa i efektu zawiedzionego zaufania. Zdradzona, a nawet rozczarowana kobieta może być stworzeniem naprawdę niebezpiecznym. A gdy osób, które mogłyby swoje paluszki zamoczyć w zbrodni, jest więcej, to robi się całkiem niezła szopka.

"Nowy wspaniały świat" to z kolei ciekawa antyutopia. Czy we wspaniałym, uporządkowanym świecie jest miejsce na bycie sobą? Wolność, identyczność, stabilność - to przyświecało twórcom ustroju, w którym ludzie przestali być jednostkami, a stali się konsumentami. Nie ma tu miejsca na uczucia, bo, gdy jednostka czuje, społeczeństwo szwankuje. Jedynie na obrzeżach znajduje się rezerwat, w którym pozostali... ludzie. A ja, powtarzając za Dzikusem: "nie chcę wygody. Ja chcę boga, poezji, prawdziwego niebezpieczeństwa, wolności, cnoty. Chcę grzechu". (nawet jeśli miałoby to oznaczać prawo do bycia nieszczęśliwym). 

Przymykam na chwilę oczy i wydycham powietrze, tak jakbym wydychała dym papierosów, bo może i faktycznie właśnie tego się domagam. Prawa do bycia nieszczęśliwym, na przekór hasłom: "Jesteś zwycięzcą", "Może wszystko", "Kto ci do chuja ukradł marzenia" i wcale nie jestem nieszczęśliwa, nie mając Ferrari, ani nawet Forda Mustanga. Ich marzenia nie są moimi, nie mają nic wspólnego z tym, co uważam za ważne. Chcą być gwiazdami, a ja wolę patrzeć na te prawdziwe, wiszące gdzies na niebie. Tak jak kiedyś siedzieć na masce auta i po prostu się gapić w niebo, doszukując się w tym wszystkim nieskończoności. Ta dziewczynka w kraciastej koszuli, przetartych dżinsach i kieszeniach pełnych czereśni, które z powodzeniem udawały kolczyki. Przymrużone oczy, prawdziwy, szczery śmiech.

Wolność kocham; wygodne lubię buty, nie życie. Nie potrzebuję pięciu gwiazdek w hotelu, a w GTA taka ilość mnie przeraża i przyprawia o palpitacje serca (lub zrycia).

A, tak a propo's antyutopii jestem w trakcie czytania kolejnej. Tym razem na tapecie jest "Futu.re" o przyszłości świetnie wykreowanej. Bohaterowie są ciekawi, a z każdym kolejnym rozdzialem, Jan wydaje się być ciekawszy. Mimo że początkowo ciężko mi szło przebrnięcie przez początkowe strony, wkręciłam się i nie żałuję. Universum jest dobrze opisane i już sama nie mogę doczekać, gdy podzielę się z Wami wrażeniami z przeczytania książki. Dziękuję B. za pożyczenie tej książki. ;-)



Koniec wpisu i bomba, a kto czytał, ten trąba :)
Wasza Kaś

PS Życzę Wam wszystkiego dobrego w tym nowym roku. Przede wszystkim bycia sobą < 3
PS 2 Źródło grafik to wujek Google.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz