Cześć,
minął styczeń, polutowaliśmy, aż w końcu przyszedł marzec.
Ze względu na to, że w tym roku dość wcześnie przypadły nam ferie, udało mi się trochę przeczytać (Borze liściasty, dzięki za drewno, z którego wykonane są książki i za te w dwupaku też, bo to i tanio, i wygodnie dla nabywcy). W każdym razie po raz kolejny nie obyło się bez sensacji i thrillerów, a i antyutopia się wkradła.
Dobra, zaczynamy.
1. Pierwszą pozycją, po którą warto sięgnąć, jest
"Futu.re" Głuchovsky'ego. Zgadzam się jednak z adnotacją na książce, iż to lektura dla osób powyżej 18 roku życia. Nie chodzi bynajmniej o sceny erotyczne lub przemoc, ale o pewną dojrzałość czytelnika. Książka porusza ciężkie tematy. Wizja świata osadzonego w przyszłości wydaje się być kolorowa, ale to tylko pozory. Ludzie osiągnęli nieśmiertelność, ceną za to jest rezygnacja z rodzicielstwa. Na początku wydaje się, że zdobyliśmy to, o czym wielu marzyło, ale wszystko piękne jest tylko z daleka. Z bliska wchodzimy w ponurą rzeczywistość. Mocna książka, która pokazuje, że mamy zbyt egoistyczną i jesteśmy zbyt niedoskonali, by żyć wiecznie, co pokazuje chociażby cytat:
"Mówię to jemu i mówię tobie: śmierć jest nam potrzebna! Nie powinniśmy żyć wiecznie! Nie takimi nas stworzono! Jesteśmy zbyt głupi na wieczność. Zbyt egoistyczni. Zbyt zadufani w sobie. Nie jesteśmy gotowi na życie bez końca. Potrzebujemy śmierci, Jacob. Bez śmierci nie potrafimy żyć".
2. Drugą z książek, która wpadła mi w ręce, jest "Ściana sekretów" Tany French. W tym przypadku lądujemy w mega wypasionej prywatnej szkole, w której uczą się dziewczęta z wyższych sfer. Pannice mogą zostawiać karteczki na tablicy korkowej. Napisać, w kim się kochają i że martwią się dodatkowym projektem zaliczeniowym. Pewnego dnia pojawia się na niej informacja: "Wiem, kto zabił", a córka detektywa, Holly Mackey pojawia się z nią na policji.
Sprawa dotyczy zamordowanego kilkanaście miesięcy wcześniej chłopca z równie elitarnej szkoły. Młodzieniec ma nieposzlakowaną opinię i chociaż złamał parę dziewczęcych serduszek jak na bogatego i pewnego siebie dupka przystało, raczej nie miał wrogów. Uczył się dobrze, miał wielu przyjaciół i dobrą opinię.
Dlaczego Chris został zamordowany i kto wie coś więcej na temat śmierci chłopca?
Mimo że lektura nie była jakaś rewelacyjna, wciągnęła mnie. Nie jestem już szesnastolatką, ale potrafię jeszcze wskrzesić w pamięci emocje z tamtego okresu. Niestety, sprawca był tak przewidywalny, że dziwię się, że wcześniej na to nie wpadli.
3. Druga z książek T. French "Bez śladu" (lub "książka o drzwiach", jak określił ją Pablo, patrząc na okładkę) była - według mnie ciekawsza. Mamy tu klasyczny motyw powortu do przeszłości. Do rodziny i miasta, od którego usilnie chciało się kiedyś odejść i zapomnieć wszystko, co było z nim związane. Marek Hłasko pisał kiedyś, że ludzie zawsze wracają w miejsca, z których chcieli uciec i tu mamy podobnie.
Bohater miał naście lat, piękną i pyskatą dziewczynę. Planowali, że razem uciekną, ale w dniu, gdy się umówili, był sam. Wyjechał, myśląc, że ona już pojechała. Po latach okazuje się, że wcale tak się nie stało. Kobieta zniknęła bez śladu. Bohater wraca więc i zaczyna prowadzić śledztwo, które prowadzi do zaskakujących wniosków. Czy po odkryciu prawdy nadal będzie mógł być sobą?
4. Książka Lee Childa "Milion dolarów" była ciekawa. Wraz z Reacherem pojechaliśmy do Niemiec, gdzie rozwiązywaliśmy zagadkę tajemniczej śmierci prostytutki. Czytelnik miał tę przewagę nad bohaterami, że od początku wiedział, kto zabił i w dodatku, z jakiego powodu. Międzynarodowa afera i, co ciekawe, każdy z bohaterów został ukazany bardzo realistycznie. Podobało mi się.
5. Kolejną książką Lee Child była "Nocna runda". Tym razem Reacher zauważył w oknie lombardu pierścień i postanowił za wszelkę cenę odnaleźć jego właścicielkę. Bohater bezkompromisowy, ale ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się wraz z nim rozwiązywać zagadkę. Kim była tajemnicza kobieta i jak potoczył się jej los? Warto przeczytać i, choć nie ma takich ludzi, jak Jack Reacher, to warto spotykać się z nimi, choćby na kartach powieści.
Emocje jak przy czytaniu "Pana Samochodzika" w dzieciństwie. Książki na jedną noc, bo nie można się od nich oderwać.
6. Następna książka "Czarownice nie płoną" Jenny Blackurst opisana była z punktu widzenia psycholożki, która wróciła do rodzinnej miejscowości. Pomaga dwunastoletniej dziewczynce, która - jako jedyna przeżyła pożar, a opinia społeczna zrobiła z niej groźną czarownicę. Wszyscy uważają, że z Ellie jest coś nie tak, a osamotniona dziewczynka nie ma w nikim oparcia. W rodzinie zastępczej nie odczuwa zrozumienia, a w szkole spotyka się z ostracyzmem i prześladowaniem ze strony kolegów. Książka o tym, jak plotka i strach wpływają na ludzi, którzy - w wyniku zbiorowej historii - potrafią zniszczyć człowieka.
Czarownice nie płoną.
Czarownice nie istnieją, ale dziewczynka, która przeżyła, została właśnie tak nazwana.
7. Pozycja, którą przeczytałam w kilka ostatnich dni lutego nosi tytuł "Na krawędzi" i opisuje kobietę, która rozpaczliwie próbuje utrzymać się na powierzchni. Samantha jest psychologiem, która potrafi innym uporać się z problemami, a sama nie umie ogarnąć swojego życia. Praca, w której jest supermenką, kompensuje związek z przemocowcem, alkoholizm i poczucie beznadziejności. Oczywiście ważny jest tu też pewien schemat, który determinuje jej zachowanie. Widać, że autorka zna temat zaburzeń i potrafi w autentyczny sposób przedstawić jedno z współcześnie najpopularniejszych. Ogólnie ciekawa pozycja, choć pojawiło się parę niedociągnięć.
W końcu jednak znalazłam cytat, który mnie opisuje, więc wychodzi na plus:
"Niebieskie oczy, blond włosy, drobna budowa ciała. Zjawiskowa delikatna uroda. Do tego była zabawna, miała cięty dowcip i nikogo się nie bała. Potrafiła sprowadzić cię do parteru złośliwym komentarzem, a potem zatrzepotać rzęsami i patrzeć jak liżesz rany" A.F. Brady
Typowo "ja". Jak kiedyś ktoś mnie określił: "Kasia to nie imię, Kasia to ripostomistrz", więc lepiej mnie nie prowokować.
Siedem książek, nie licząc lektur szkolnych, które musiałam przeczytać, na dwa miesiące ( w tym jeden najkrótszy) to całkiem dobry wynik. Być może uda mi się dobić do 52 książek w roku.
Trzymajcie kciuki i piszcie, jakie książki polecacie.
Pozdrawiam
Kat!