sobota, 1 września 2018

Podsumowanie sierpnia



Wraz z końcem sierpnia i początkiem września zrobiło się nieco chłodniej, ale w upalne dni drugiego miesiąca wakacji nie chciało mi się robić zbyt wiele. Był jednak czas na lekturę, bo niby dlaczego nie. Tym razem poszłam w klimat społeczno-obyczajowy i udało mi się przeczytać dość sporo pozycji.
Znalezione obrazy dla zapytania grafika książki


Zacznijmy jednak od początku.

Na książki Casey Watson trafiłam przypadkiem, gdy szukałam interesujących e-booków. Udało mi się przeczytać pięć jej opowieści : "Chłopiec, którego nikt nie kochał',  "Mamusiu, tatusiu, czemu mnie nienawidzicie "Ostatni całus dla mamy", "Milczenia chłopców", "Mała opiekunka mamusi". Każda z nich była inna, ale wszystkie dotyczyły tego samego zagadnienia: opieki nad dziećmi w rodzinie zastępczej. Casey i jej partner prowadzą zawodową rodzinę zastępczą. Zmagają się z najtrudniejszymi przypadkami, ale historie - mimo wielu okropnych rzeczy - przynoszą nadziej i potwierdzają to, co czuję od dziecka - nie ma złych ludzi (dzieci), są tylko skrzydzeni.

Tak było i tutaj, a - choć niczego tak naprawdę nie da się zapomnieć - zawsze istnieje nadzieja, by móc zerwać z przeszłością. Złymi doświadczeniami. Traumami. Patologią. Można żyć normalnie i całkiem szczęśliwie, nawet, jeśli miało się trudny start.

Nie jest to łatwe, ale możliwe.

Kolejną książką, po którą sięgnęłam, jest "Milczące dziecko" Sarah A. Denzil. Tu mamy tragedię sprzed lat, która zaważyła na życiu Emmy. Młoda matka traci synka w powodzi. Gdy w końcu udaje jej się pogodzić z jego śmiercią i ułożyć życie na nowo, pojawia się informacja. Syn żyje. Jest przerażony i nie mówi, ale żyje. Kobieta rozpoczyna walkę o "powrót" chłopca do normalności i zaczyna dowiadywać się coraz więcej na temat swojego otoczenia. Nic nie jest takie, jak się wydaje, a nikomu nie można. Zwłaszcza tym, którzy są najbliżej. Smutna, ale i budująca opowieść o miłości matki. Takiej, która może góry przenosić.

Pochłonęłam również "Stację Cold Flat Junction" Marty Grimes, która opowiada historię morderstwa. Małe miasteczko - wielkie zbrodnie, czyli coś, co lubię. Przyjemna opowieść, która ciągnie się przez niemal czterysta stron, a rozważania głównej bohaterki są bliskie mi, gdy byłam nastolatką. Podsumowując: pozycja nie spodoba się każdemu, ale ma swój klimat.

Spotkałam również "Cudownego chłopaka", którego znałam z wersji kinowej. Ładna i wzruszająca bajeczka o inności, którą powinno przeczytać każde dziecko. Dla Auggiego życie nie jest usłane różami. Musi zmagać się z chorobą, ale nie to jest najtrudniejsze. Twarz chłopca jest zdeformowana, dlatego aż do czwartej klasy miał indywidualne nauczanie. Teraz przychodzi czas na piątą klasę i wielkie wejście do szkoły. Dla każdego dziecka akceptacja rówieśników jest ważna, a Augii - mimo początkowych trudności - zdobywa serca swoich kolegów i koleżanek. Piękna historia o tym, że "dobrze widzi się tylko sercem, a najważniejsze jest niewidoczne dla oczu". Wzrusz.

Powtórzyłam sobie również "Utwory wybrane" Marka Hłaski. Jego listy, felietony i wspomnienia. Milo było wrócić, bo styl bardzo mi smakuje.

Tym sposobem, sierpnień minął mi szybko. Może trochę zbyt szybko. Dziś, w deszczowe popołudnie zachęcam Was do zrobienia sobie ciepłej kawy lub herbaty i "randki" z dowolną książką. Trzeba w końcu wykorzystać ostatniego podrygi wakacji.

Pozdrawiam,
Kat.